Na wariackich papierach


27 maja 2019, 03:39

Dzień miał się rozpocząć jak co dzień, a zaczął się dziwnie. Wstałam skoro świt (w niedzielę to dla mnie 6.30). Jako, że postanowiłam się obrazić na partnera za całonocny wypad na ryby, byłam nie w humorze. Oczywiście nie potrafię powstrzymywać emocji, toteż wywiązała się kłótnia. Poranek kojota i dzień świra w jednym. Ostatecznie po stoczonej bitwie nastał rozejm. Nie do końca jestem pewna czy nasza relacja jest normalna. Nie potrafimy żyć ze sobą ani bez siebie. To takie chyba...toksyczne (?) Niemniej jednak trwamy przy sobie 4 rok, mamy cudowną córeczkę, która zanim dała znać, że się obudziła, wykorzystała nieuwagę mamy i postanowiła nałożyć sobie, misiowi i wszystkiemu dookoła krem Bambino. Widok bezcenny, ale już doczyścić tego kremu łatwo nie było. Wracając do niedzieli, dzień minął całkiem przyjemnie. Piękna pogoda, natura, rodzina... ❤️ Niestety myśl o poniedziałku jest bardzo nieprzyjemna, dlatego wolę sobotę 😶 oczywiście wybory do PE zaliczone, choć nie wiem czy mają sens. Ale to już temat na odrebnego osta

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz